Andrzej Sapkowski, arcymistrz światowej fantasy, zaprasza do swojego Neverlandu i przedstawia uwielbianą przez czytelników i wychwalaną przez krytykę wiedźmińską sagę!
Jesienne Ekwinokcjum tegoż dziwnego roku przyniosło rozmaite znaki na niebie i na ziemi, które jakoweś klęski niechybnie zwiastowały.
Tuż przed północą zerwała się straszliwa zawierucha, zadął potępieńczy wicher, a pędzone po niebie chmury przybrały fantastyczne kształty, wśród których najczęściej powtarzały się sylwetki galopujących koni i jednorożców. Lelki dzikimi głosami wyśpiewywały konajączkę, zaskowyczała beann'shie, zwiastunka rychłej i gwałtownej śmierci. A gdy przecwałował Dziki Gon i rozwiały się chmury, ludzie zobaczyli księżyc – malejący, jak zwykle w czas Zrównania. Ale tej nocy księżyc miał barwę krwi.
W świątyni bogini Melitele trzy osoby śnią ten sam sen. „Krew na jej twarzy... Tyle krwi...”
Description:
Andrzej Sapkowski, arcymistrz światowej fantasy, zaprasza do swojego Neverlandu i przedstawia uwielbianą przez czytelników i wychwalaną przez krytykę wiedźmińską sagę!
Jesienne Ekwinokcjum tegoż dziwnego roku
przyniosło rozmaite znaki na niebie i na ziemi,
które jakoweś klęski niechybnie zwiastowały.
Tuż przed północą zerwała się straszliwa zawierucha,
zadął potępieńczy wicher, a pędzone po niebie chmury
przybrały fantastyczne kształty, wśród których najczęściej
powtarzały się sylwetki galopujących koni i jednorożców.
Lelki dzikimi głosami wyśpiewywały konajączkę,
zaskowyczała beann'shie,
zwiastunka rychłej i gwałtownej śmierci.
A gdy przecwałował Dziki Gon i rozwiały się chmury,
ludzie zobaczyli księżyc – malejący,
jak zwykle w czas Zrównania.
Ale tej nocy księżyc miał barwę krwi.
W świątyni bogini Melitele trzy osoby śnią ten sam sen.
„Krew na jej twarzy... Tyle krwi...”
Książka ma 488 stron.